gru 20 2004

jestem klebkiem nerwow


Komentarze: 10

Czuje sie potwornie. I bardzo samotnie. Mysle na przemian to o synu, to o Ewie. On nic nie wie (tzn. pewnie czuje, ze nie jest tak, jak byc powinno, ale nie wie, co sie swieci), ja z kolei nie wiem co u niej - czy juz rozmawiala z M? Spogladam co troche na komorke, nie ma koperty... Wykoncze sie chyba. Dobrze, ze w pracy jest kipisz, przynajmniej od czasu do czasu musze sie zajac sprawami zawodowymi i wtedy nie myslec o problemach.

Znowu dopadaja mnie watpliwosci odnosnie mojej decyzji w sprawie malzenstwa. Co ja chce od zony? Jest podobno ladna, gruba tez nie jest. Mila, sympatyczna, dobra. A mnie ciagle cos nie pasuje... Mamy fajnego synka... Dlaczego nie potrafie w imie ocalenia rodziny spojrzec na zone jak na kobiete mojego zycia? Nie ma w niej tego blysku w oku, tego zywiolu, jaki widze w innych kobietach... Nie ma tego temperamentu ani spontanicznosci....

Jestem prawie zalamany...

na_rozdrozu : :
21 grudnia 2004, 08:29
A moze nie nadawalem sie do niego wtedy, gdy je zawieralem...
20 grudnia 2004, 23:34
moze po prostu nie nadajesz sie do malzenstwa....
20 grudnia 2004, 21:53
Ale sie uczepiliscie tych blyskow. To nie tak. Pamietam dobre czasy - kochalem ja, tesknilem, dzielilem sie radosciami. Bylem szczesliwy. Ale z latami bylo coraz gorzej - mialem swoje powody, dla ktorych moja milosc do niej bledla (nie chce tu o nich mowic).Potem poznalem jedna kobiete, druga.. Zobaczylem wielki kontrast. To mnie zabilo... Boje sie samotnosci. Wiec pewnie boje sie siebie, kto wie...
20 grudnia 2004, 19:16
w sumie tak się zastanawiam - to po co się żeniłeś? Powiesz mi, że wtedy miała ten blask w oku? To czemu go straciła? Miłosć to nie ejst kwestia \"odkochania się\" ot tak... po prostu...
20 grudnia 2004, 18:54
boisz sie samotnosci? to jakby bac sie siebie; pomysl moze to nie czas na kolejny zwiazek...
paulita
20 grudnia 2004, 18:24
nie wiem co mam napisac... jak skomentowac... :(
20 grudnia 2004, 16:01
Co do Ewy - zgadzam sie. W kwestii zony zostalem zle zrozumiany (a moze zle napisalem). Nie chodzi o blyski w oczach, to duzo szerszy problem, na ktory skladaja sie m.in. cechy charakteru i spojrzenie na 10 lat spedzonych razem, z perspektywa kolejnych kilkudziesiecu...
mad-ame
20 grudnia 2004, 15:32
(Ewa)Gdy cos kochasz puść to wolno, jesli wróci to znaczy, że była to prawdziwa miłośc o która warto walczyć, a jesli nie to znaczy, że tego tak naprawdę nigdy nie było. (Żona)Wydaje mi sie, że miłośc nie polega na ciagłych błyskach w oczach, że prawdziwe uczucie to stabilnośc, poczucie bezpieczeńestwa a nie ciągłe błyski i burza emocji, zastanów sie czy warto poświęcać małzeństwo dla błysków, które kiedys przemina, z biegiem lat zbledną i .... co wtedy? Znów poszukasz błysku w oczach jakiejś kobiety?
20 grudnia 2004, 14:53
Wiem co masz na mysli.Ale nie o to tylko chodzi.A jak dac kobiecie powod do blysku to chyba wiem....
kobieta zamężna
20 grudnia 2004, 14:09
czasem trzeba dać kobiecie powód do tego błysku...

Dodaj komentarz